Trzy psy ze swoimi ludźmi, plecaki wypełnione po brzegi, latarki na wierzchu, mapy w rękach, dobre humory i mamy przepis na jeden z lepszych dni w roku!
13 sierpnia Mazowiecka Liga Dogtrekkingu zorganizowała I Nocny Dogtrekking w Puszczy Bolimowskiej.
Biorąc pod uwagę fakt, że mamy tam całkiem blisko to po prostu, nie mogło nas nie być. Ja z Kati, Kaja z Soplem i Oliwia z Florką, czyli całą naszą ekipą, zapisaliśmy się na trasę 12km.
Start był o 19, więc zaczynaliśmy gdy było jeszcze całkiem ładnie i jaśniutko.
Na miejsce dotarliśmy chwilę przed rozpoczęciem. Szybkie ogarnięcie, rejestracja i w drogę. Na naszej trasie było 12 punktów kontrolnych, musiałyśmy znaleźć jeśli się nie mylę przynajmniej 8, żeby zaliczyć. Odhaczać je mogłyśmy w dowolnej kolejności. Nasze spóźnienie sprawiło, że w porównaniu do innych uczestników nie przejrzałyśmy zbytnio mapy. Tym samym po szybkim odnalezieniu pierwszego punktu, kolejnego szukałyśmy 1,5h!!! Na szczęście było jeszcze widno, a my nauczyłyśmy się odczytywać mapę i potem szłyśmy jak burza ;) Właściwie kolejne 4 punkty znalazłyśmy bez problemu. W międzyczasie robiłyśmy postoje żeby napoić psy i same siebie, a biednaa Kaja zgubiła swoją kartę i niestety nie udało nam się jej znaleźć.
Było już późno i ciemno, a nam została jeszcze połowa punktów do znalezienia. Las w nocy nie wygląda za przyjaźnie, nie mniej ma swój klimat. Latarkami oświetlałyśmy sobie drogę, ale szukanie ścieżek czy kartek na drzewach (mimo, że obklejone były taśmą odblaskową), było nie lada wyczynem. Kolejnego punktu po tak sprawnym znalezieniu poprzednich szukałyśmy trochę dłużej. Ale to przez własną głupotę, bo postanowiłyśmy się wybrać na skróty, tyle tylko, że w takiej ciemności nie wyszło nam to na dobre i nie bardzo wiedziałyśmy gdzie jesteśmy. Musiałyśmy się wrócić i iść trochę okrężną drogą, ale udało nam się całkiem szybko znaleźć kolejne 2 punkty.
Kolejnego punktu i naszego ostatniego zarazem szukałyśmy dłużej, bo przez ciemność nie byłyśmy w stanie znaleźć ścieżek. Gdy udało nam się go odszukać to godzina pokazywała prawie północ, a my byłyśmy przekonane, że do zerowej trzeba wrócić i tym samym będąc w okolicy 3 ostatnich punktów odpuściłyśmy i zmęczone wróciłyśmy. Nie bez powodu dodałam zmęczone. Nasza trasa z 12km zrobiła się trasą prawie 25km :D (!!!)
Na mecie okazało się, że limitu czasowego nie było i niektórzy uczestnicy przychodzili jeszcze długie godziny po nas. Na miejscu czekało na nas ognisko i jedzonko ;)
Mimo nieodnalezienia aż trzech punktów kontrolnych udało nam się zdobyć 3 miejsce i piękny brązowy medal! <3
Zdecydowanie nocny dogtrekking to było świetne doświadczenie i już nie możemy się doczekać kolejne edycji. Mazowieckiej Lidze Dogtrekkingu gratuluję pomysłu i bardzo dobrej organizacji oraz dziękuję za miło spędzony czas.
Zdjęcia z dogtrekkingu autorstwa Hani Dąbrowskiej.
Och, bardzo zazdroszczę, że udało się Wam dotrzeć na tę imprezę! Strasznie chciałam wziąć w niej udział, ale akurat w tamten weekend jechałam na wystawę do Torunia. :(
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieję, że widzimy się na kolejnej jak będzie! ;)
UsuńŚledzę sobie na fejsie Wasze wystawowe poczynania i widziałam, że tamta wystawa nie należała do szczęśliwych. W każdym razie trzymam kciuki za Gamibta i życzę samych doskonałych!
Muszę przyznać, że było ciężko, ale zabawa była przednia ;) Wpadnijcie na kolejny nocny mazowiecki dogtrekking (jeśli będzie jakiś):D
OdpowiedzUsuń