poniedziałek, 24 października 2011

Jak spędzamy jesienne popołudnia


Pogoda z pewnością nie zachęca nas do długich spacerów, mimo tego nie przeszkadza nam to zbytnio i przynajmniej raz dziennie szalejemy na ponad godzinnym spacerze. Czasem jest to trening agility, czasem zwykły spacer, a czasem dorzucam do tego frisbee czy piłeczkę. Trzy pozostałe spacery spędzamy mniej aktywnie. Szkoda tylko, że głównie wychodzimy same, bez żadnych psich towarzyszy. Niestety pogoda chyba niektórych przestraszyła…
No, ale nie samymi spacerami żyjemy. Wręcz przeciwnie ostatnimi czasy zeszły one na drugi bok. Więcej czasu spędzamy w domu. Głównie na przeróżnych zabawach i nauce nowych komend. Co do tego drugiego to mogę się pochwalić, że wreszcie opanowałyśmy świadomość zadu na tyle, że Kati na komendę podnosi prawą tylną łapę do góry. No, ale dalej mamy problem z wejściem tyłem na np. ścianę.
A w chwilach, w których obie nie mamy ochoty nic robić, po prostu kładziemy się i odpoczywamy. Ewentualnie ja zbieram się w sobie i idę odrabiać lekcje, a Kati kładzie się na łóżku co chwilę zerkając na mnie czy czasem się nie obijam :)

Wrzucę jeszcze kilka zdjęć, naszych nowych zielonych szelek i smyczy na które wydałam wygrany bon:






środa, 12 października 2011

Dzień zwierzaka 2011 w Łowiczu

9 października w Łowiczu odbył się dzień zwierzaka. Impreza miało hasło: „Moje miasto to mój dom; Zerwijmy łańcuchy, przywiążmy zwierzęta do siebie”. Były różne konkursy dla zwierząt np. na króla i królową, największego i najmniejszego zwierzaka, na podobieństwo zwierzaka do właściciela i na pokaz psich umiejętności.
Martwiłam się trochę jak Kati będzie się zachowywać, w końcu takie imprezy to dla niej rzadkość. Rok temu w październiku (dzień zwierzaka 2010) byłyśmy na naszej pierwszej i w sumie ostatniej takiej imprezie i pamiętam, że Kati była zestresowana obecnością tylu ludzi i psów. Także miałam pewne obawy. Nie było jednak tak źle jak sądziłam :) Co prawda na początku Kati nie mogła w ogóle się na mnie skupić, była zestresowana taką liczbą ludzi i zwierząt, bo poza psami, były dwa koty, chomik i rybka :D Po kilku minutach chyba się przyzwyczaiła, bo nie zwracała już na to wszystko zbytnio uwagi. Jedynie przy każdej możliwej okazji szczekała...
Mimo, tego bawiłyśmy się świetnie.
Brałyśmy nawet udział w pokazie umiejętności. Ze sceny zeszłyśmy z nagrodą. Chociaż nie zapowiadało się.
Weszłyśmy na scenę, przedstawiłam siebie i Kati. Po czym stanęłam na środku puściłam smycz, a pies w nogi. Zbiegła ze sceny, myślałam, że to już koniec naszego występu, ale ona w mgnieniu oka wróciła i rozpoczęłyśmy występ. Proste komendy zaczęły sprawiać jej trudności. Dlatego musiałyśmy pokazać coś troszkę trudniejszego.
Chodzenie na tylnych łapkach, skok na plecy, surykatka na kolanie, to tylko kilka elementów, które wzbudziły u ludzi zachwyt. Po nas inne psio-ludzkie teamy pokazały nas co ich stać.
Mimo świetnych występów ku mojemu zaskoczeniu to właśnie ja z Kati zgarnęłyśmy pierwsze miejsce, czyli dyplom i bon na 50zł do pobliskiego zoologicznego.
Po zejściu ze sceny, wyjęłam z torby nasze frisbee i postanowiłam jej porzucać na trawce. Nieźle się zdziwiłam, gdy okazało się, że Kati jest bardziej nakręcona niż na treningach i do tego aportuje dyski. Nie wiem co na nią tak wpłynęło, ale bardzo mi się to podobało ;)
Ogólnie tamten dzień można uznać za bardzo udany, nawet biorąc pod uwagę fakt, że w drodze powrotnej Kati zdjęła sobie obroże i poszła wykąpać się w jakiejś brudnej rzeczce :)

Ale się rozpisałam… To teraz czas na kilka zdjęć:

Wszyscy na scenie:

I nasz dyplom:



I zapraszam jeszcze na filmik, od czasu: 3:51 występujemy z Kati. Niektóre momenty są wycięte.